Komentarze: 0
Jestem w takim momencie życia - że wszystko mi wolno, wszystko wypada. Najbardziej lubię w sobie zdolność do podejmowania nowych, życiowych wyzwań - choć czasami oznacza to zamknięcie pewnego rozdziału w życiu, rezygnację z wygód, zmianę planów. U siebie nie lubię perfekcjonizmu, który hamuje spontaniczność i fantazję. Często nie umiem wyjść poza szablon i zrobić coś wbrew - sobie, komuś, życiu. Idealne wakacje? - wypełnione przygodami, realizacją marzeń, intensywne - kiedy łapię w płuca świeże powietrze, wstaję skoro świt by zdobywać świat :) Kogo podziwiam? Ludzi, którzy bronią własnego zdania, idą pod prąd. Nie załamują się trudnościami, ale wytrwale dążą do celu. Moja największa przyjemność? Jedzenie, a także rozmowy, długie rozmowy - te w realu, ale także telefoniczne, wirtualne - lubię otaczać się ludźmi i wymieniać, dzielić myśli. Ulubiona restauracja? Wciąż jej poszukuję. Najbardziej lubię domowe jedzenie, rzygotowane długo, z sercem, ze świeżych składników. Najlepsza dieta? Głodówka - czyli ograniczenie - zarówno w ilości, jak i w jakości. Żadna filozofia. Marzy mi się... Gromadka dzieci. Wtedy osiągnę pełnię życia. Zakupy? Kiedy czegoś potrzebuję, kupuję. Nigdy na zapas i nieprzemyślanie. Pieniądze można wydać korzystniej. Właśnie czytam... ,,Erystykę" Schopenhauera - rozgryzam tajniki kłótni i chwyty przeciwnika w dyspucie. Danie numer jeden? Hmm, trudne pytanie. Mam apetyt na coś innego każdego dnia. Dobry krem? Zwykły, nawilżający. Bez udziwnień, z najwyższych półek. Mydło szare+ krem raz na jakiś czas to mój patent na piękną cerę. Ukochany film? Różne. Ale musza mieć coś ważnego do powiedzenia, chwycić mnie za serce, wzruszyć, dać do myślenia. A muzyka? Mam słabość do ballad we wszystkich stylach. Czyli liryczne, ale z wyraźnym brzmieniem. Usta maluję tylko pomadką ochronną. Najchętniej - z wiesiołka, prosto z apteki. Cenię sobie elegancję, ale na co dzień wybieram lekkie, sportowe ubrania wykonane z miękkich materiałów. Ubieram się ,,na cebulkę", poniewaz jestem zmarzluchem :) Jeżeli chodzi o biżuterię, zazwyczaj noszę obrączkę i kolczyki. Czasem zakładam medalik. I to wystarczy :) Torba? Najchętniej plecak - jest w nim w sam raz miejsca na dużą butelkę wody gazowanej, lunchboxy, portfel, telefon, kalendarzyk.. uff :) Na studiach było mnóstwo dziewczyn spoza Poznania - z małych miejsocwości. Wobec koleżanek zdarzało się, że miałam kompleksy - że jestem mniej inteligentna, gorzej wykształcona, nieobyta w miejskim życiu, miałam gorszą figurę. A jednak wiele z nich wróciło po studiach do swych rodzinnych miejscowości, bez męża, ma status starych panien. Ja zostałam. Męża znalazłam ekspresowo - jest poznaniakiem z dziada pradziada, bardzo inteligentny, obrotny. Kied go poznałam, drżałam, że zostawi mnie dla którejś z koleżanek - a jednak nigdy tego nie zrobił. Zakochał się we mnie brzgranicznie, całkowiecie, prawdziwie. Dzięki niemu zdobyłam pewnośc siebie, zawalczyłam o swoją figurę, rozbudziłam swą kobiecość. Wiele mu zawdzięczam. Kiedy coś rozpoczynam, zawsze doprowadzam to do końca. W to, co robię, wkładam całe siły i serce. Determinację wpoiła mi mama. Aktywność fizyczna jest dla mnie sposobem na życie. Nie potrafię, nie chcę spędzać dnia biernie. Ruch jest dla mnie życiem - stagnacja śmiercią. Od ponad dwóch lat codziennie trenuję w domu - nie wydaję na to ani złotówki, nie tracę czasu na dojazdy i mogę jednocześnie pobyć z mężem. Swoją pasją zarażam - rodzinę, przyjaciół. Uwielbiam podróżować. Wynika to z ciekawości świata, utrzymania figury i szlifwania swoich umiejętności jęzkowych. Kompromis? Trudny i niesprawiedliwy. Ale konieczny, jeżeli dwie strony chcą osiągnąć wspólny cel :)